|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Mój basset - ELLIOT, czyli jak wpaść jak śliwka w kompot
Błażej - Pon 11 Maj, 2009 21:54 Temat postu: ELLIOT, czyli jak wpaść jak śliwka w kompot Chciałbym z ogromną przyjemnością poinformować, że od wczoraj nasz OBIBOK ma w domu młodszego kolegę o imieniu ELLIOT van Hollandheim (Utah van Hollandheim x Billie Turf van de oude Watertoren). Zdjęć jeszcze nie mam, ale jak tylko ochłoniemy (po czym - poniżej) to zrobię kilka fotek i wstawię.
Radocha jest tym większa, że czekaliśmy na tego malucha kilka miesięcy, a do tego bardzo zależało nam na szczeniaku po Utah - jest piękna, tylko już troszkę... dojrzała i to był jej ostatni miot. Udało się i jesteśmy nieprzytomni z radości.
Przeżyć było tym więcej, że dojechaliśmy do Francji (jakieś 1500 km od nas) i na stacji benzynowej ok. 15-20 km od celu podróży ukradziono mi portfel z wszystkimi moimi dokumentami, dokumentami samochodu, kartami kredytowymi i platniczymi, oraz wszystkimi pieniędzmi zabranymi na wyjazd (także tymi na zakup psa). Sobotni poranek zaczęliśmy więc, zamiast od śniadanka w restauracji z widokiem na jakiś piękny krajobraz, od wizyty na posterunku żandarmerii. Panowie byli przesympatyczni, ale ich francusko-angielski dostarczył nam dalszych wrażeń.
Później była wizyta w niesamowitej hodowli (tylu i takich basiorów jednym miejscu i czasie nie można chyba nigdzie indziej zobaczyć), no i osobiste spotkanie i pogaduchy z Carlą Gerber, co samo w sobie jest niepowtarzalnym przeżyciem.
Kiedy już wszystko wydawało się być stracone, pogodziliśmy się z losem, kolejne zaskoczenie - jednak mamy ELLIOTA! Wtedy już jedyne 1500 km autem i jesteśmy w domu. A tu powitania, całusy, podskoki i uściski w wykonaniu OBIBOKA, ELLIOTA i oczywiście Kuby. Oj działo się. I oby tak się nam działo do końca świata
Miła od Gucia - Pon 11 Maj, 2009 21:57
Jednym słowem szczęście z posiadania Elliota przesłoniło zupełnie stratę tak ważnych dokumentów no i oczywiście pieniędzy.
Czekamy na fotki.
Swoją drogą to naprawdę trzeba mieć pecha, tym bardziej jadąc za granicę, aby zostać bez niczego.
Błażej - Pon 11 Maj, 2009 22:03
Można też spojrzeć na to tak - jak już musieli ukraść, to wybrali najlepszy moment. Gdyby ukradli wcześniej to pewnie nie byłoby z nami dzisiaj Elliota.
Lucy - Wto 12 Maj, 2009 08:21
:neutral:
Asia i Basia - Wto 12 Maj, 2009 10:03
Ale historia! No to czekamy na fotki slicznego Francuza!
gocha - Wto 12 Maj, 2009 10:22
Ale przeżyliście przygodę .
Czekamy z niecierpliwością na fotki.
Lucy - Sro 13 Maj, 2009 12:36
:neutral:
Błażej - Sro 13 Maj, 2009 13:00
Oczywiście, postaram się dzisiaj wieczorem. Trochę więcej teraz roboty w domu - jeden brzuszek więcej do wykarmienia - a zachodu jest z tym co niemiara. Przecież w takim gotowaniu i spożywaniu chcieliby brać udział wszyscy - Kuba i Elliot domagają się zainteresowania najgłośniej, Elliot wptawdzie tylko w parterze, ale już Kuba w trzech wymiarach (rośnie chyba alpinista), ale i Obibok, mimo że cichutki, stara się być wszędzie tam gdzie cioś się dzieje... i pachnie. A my próbujemy opanować całe to tałatajstwo, no i się dwoimy i troimy. Nakarmienie w takich warunkach szczeniaka jest naprawdę trudne. A najtrudniejsze zapewnienie właśnie innych warunków. Uff!
Na robienie zdjęć i obróbkę trochę nie ma czasu, ale coś spróbuję dzisiaj wkleić.
Evika - Czw 12 Lis, 2009 20:04
no i co z tymi fotkami obiecanymi???
Madzik - Pią 13 Lis, 2009 06:30
Powiem Wam, że w Poznaniu spotkałam Błażej i Izę i ich dwóch zbójów. Jakie było moje zaskoczenie, gdy Elliot okazał się Obibokiem a Obibok Elliotem! :wink:
Jak to? Już wyjaśniam.
Patrzę sobie na te dwie bestie: prawie takie same. Wielkością prawie równe. Po czy m dowiaduję się, że ten większy to nie Obibok (jak sądziłam) ale właśnie Elliot!!! :shock:
Nie no - jestem pod wrażeniem! Elliot na żywo to nie to samo co na zdjęciu...
|
|